czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 5

KORA

Śniło mi się , że pływam w błękitnym , czystym oceanie. Wokół mnie były tylko skały,różnobarwne ryby i przecudna rafa koralowa. Obok mnie fale rozbijały się o ostre skały. Słońce grzało niemiłosiernie. Nad oceanem akurat przelatywało stado mew. Nieopodal mieściła się rajska wyspa , a na niej złoty piasek ogrzewał się w świetle słońca. Palmy kokosowe lekko kołysały się na wietrze , a ja dryfowałam na błękitnych falach.Panował tam niezmącony spokój. Wszystko było takie piękne.     
Obudziło mnie coś śliskiego i mokrego. Otworzyłam oczy. Nade mną stał czarny ogromny jak jodła trzygłowy dog niemiecki i lizał mnie po twarzy.Odsunęłam się od niego i wytarłam twarz ze śliny.Wyszczerzył do mnie dwa rzędy białych, ostrych jak brzytwa zębisk i wyciągnął różowy język , a raczej języki na wierzch.
Uciekłam na drugi koniec łóżka i podwinęłam nogi do tułowia, aby jak najbardziej oddalić się od bestii. 
Obszedł łóżko , merdał ogonem i schylił głowę. Nagle przestał wyglądać już tak strasznie.Pochylił głowy w moją stronę jakby chciał abym go pogłaskała. Niepewnie wyciągnęłam rękę i dotknęłam mięciutkiego czarnego futra. Nie protestował , wręcz przeciwnie. Merdał ogonem jeszcze bardziej i wyginał grzbiet . 
- Hej wielkoludzie . Nie jesteś taki straszny na jakiego wyglądasz. - powiedziałam , choć wiedziałam , że mi nie odpowie. 
W milczeniu dalej głaskałam "psa". Po chwili wskoczył na łóżko i położył się obok mnie , kładąc mi głowę na kolanach. 
- Hej nie za dobrze ci?- spytałam rozweselona. Uwielbiałam psy. 
Głaskałam go po brzuchu i łapak które były większe od mojej ręki. 
Nagle ktoś z hukiem wszedł do pokoju . Ten "ktoś" to nikt inny jak najgorsza i najbezczelniejsza kreatura jaką poznałam czyli po prostu Hades. Ubrany był jak zwykle na czarno z rozwichrzonymi włosami. 
- Witaj piękna.Widzę , że już nie śpisz. To nie sprawiedliwe .- powiedział na widok zwierzaka-Jego wpuszczasz do łóżka , a mi nie pozwalasz. Jestem zazdrosny. - powiedział kpiąco.
- Tak, bo jego lubię a ciebie wręcz odwrotnie. 
- Jeszcze mnie pokochasz. 
- Prędzej mnie zje ten, ktoś -powiedziałam wskazując na psa.-niż cię pokocham. Czego chcesz?!
- Ubierz się i zejdź do jadalni. Czeka tam na ciebie śniadanie. Później przyjdzie do ciebie szwaczka i uszyje ci suknie ślubną. 
- Strata czasu i materiału. Już ci mówiłam więc powtórzę znowu bo chyba nie dotarło. NIE. BĘDĘ . TWOJĄ.ŻONĄ. - powiedziałam dobitnie. 
-A ty znowu swoje.-rzekł znudzony. 
- Jeszcze dziś chcę się widzieć z ojcem. Masz mnie w tej chwili do niego zaprowadzić!
- To może najpierw się ubierzesz? - rzekł lustrując nie wzrokiem. I wtedy przypomniałam sobie, że jestem ubrana jedynie w cienką koszulę nocną, przez którą można dojrzeć zarys sylwetki.Podciągnęłam kołdrę pod samą brodę.
-Wyjdź! A następnym razem naucz się pukać. 
- Jestem u siebie, a ty jesteś tak jakby więźniem więc albo to albo lochy.A twój pomysł z Zeusem jest nawet dobry. Może on ci wreszcie przemówi do rozumu i rozwieje wszelkie wątpliwości.-odwrócił się i udał w kierunku drzwi po czym zwrócił się do bestii.- Chodź Cerber idziemy. 
Pies uniósł na mnie pytająco łby.
-Zostań piesku.- powiedziałam słodko i podrapałam go za uchem. Piesek znowu się ułożył na moich kolanach.
- O ty zdrajco! Będziesz coś ode mnie chciał to zobaczysz...!-pogroził mu palcem jednak zwierzak pozostawał obojętny na jego słowa lub czyny. Hades wyszedł trzaskając drzwiami. 
Podniosłam ciężki łeb zwierzaka z moich kolan , położyłam go na pościeli i wstałam z łóżka.Następnie ubrałam się w biało złotą sukienkę i białe balerinki. 
Do jadalni na szczęście było łatwo trafić. Wystarczyło zejść po schodach i dojść korytarzem do ostatnich drzwi na prawo. Zastałam nakryty wieloma daniami długi stół . Jednak dla mnie niewiele z tego było jadalne. Jestem wegetarianką , a na stole było wiele pieczonych prosiąt, bażantów czy jeleni. Oprócz tego nie brakowało na nim pieczonego w całości dzika i marynowanej przepiórki. Na szczęście na stole znalazły się także sałata, pomidory i chleb .Hades siedział po jednej stronie stołu i pił wino. Obok niego znajdowało się jedyne wolne nakrycie. Na szczęście wokół stołu stało wiele wolnych krzeseł więc zabrałam talerz i sztućce i usiadłam naprzeciw niego, na samym końcu stołu. Nie miałam ochoty go ani widzieć ani rozmawiać ,a już na pewno nie siedzieć obok niego.Zmarszczył brwi w reakcji na moje postępowanie.Zaczęłam sobie robić kanapki. 
-Przestań się w końcu dąsać laleczko i pogódź się wreszcie z sytuacją. 
- Laleczko?! Nigdy mnie tak nie nazywaj!- powiedziałam lodowatym tonem.
- Bo co mi zrobisz...laleczko.- ostatnie słowo specjalnie zaakcentował.
Tego już było za wiele.Wściekłość we mnie wezbrała jak wzburzone morze zaraz przed sztormem. Całą swoją moc jaką tylko w sobie zdobyłam cisnęłam w przeciwnika. Jednak skutek był inny niż planowałam. Zamiast powalić go na podłogę , cała moja siła odbiła się od niego jak światło od lustra i trafiło w ścianę metr za nim. Ściana posypała się w drobny mak. 
- Imponujące. - powiedział , nie przerywając posiłku.- Naprawdę. Zaskoczyłaś mnie.Teraz podobasz mi się jeszcze bardziej. - poruszył znacząco brwiami. 
Tymi słowami wkurzył mnie jeszcze bardziej niż przed chwilą. Ledwo nad sobą panowałam , aby się na niego nie rzucić z pazurami . Powstrzymywało mnie jedynie to , że wiedziałam , że i tak nic by to nie pomogło , a tylko jeszcze bardziej mnie osłabiło. 
- To kiedy możemy wyruszyć na Olimp? 
- Jak tylko zjesz. Czekają na nas jeszcze przygotowania ślubne. - rzekł figlarnie.    
Ostatnią uwagę puściłam mimo uszu nie chcąc dawać mu tej satysfakcji z wygranej.   
 -A jak się tam dostaniemy? Na tych płonących koniach? 
- Te "płonące konie"jak je nazwałaś to nic innego jak zwykłe konie , z tą różnicą że są poświęcone piekłu.Ale jedyna droga jaką można się dostać na Olimp to ja. - wskazał na siebie. -Nie masz takiej mocy abyś mogła się tam dostać za pomocą wyłącznie swoich mocy. 
- Jak to ty? 
- Normalnie . Teleportuję cię razem ze sobą. 
- Czyli? Jak to zrobisz? 
-Wystarczy , że podczas lotu będziesz mnie mocno trzymać. Jesteś gotowa?
- Teraz? 
- Tak. Chyba , że dajesz spokój z tym całym cyrkiem na Olimp i od razu idziemy do świątyni. 
- O nie, nie , nie. Mogę ruszać w każdej chwili , nawet teraz. -Wstałam z miejsca, aby dodać powagi moim słowom. 
- A może chcesz najpierw coś zjeść. Prawie nic nie zjadłaś. Tylko ten pokarm dla królików. 
- Jestem wegetarianką . Nie jem niczego co kiedyś chodziło lub latało.
Na te słowa Hades zakrztusił się winem. 
-Poważnie?! 
- Jak najbardziej . A teraz chodźmy. Tak właściwie to już możesz wpakować te wszystkie ubrania z powrotem na ziemie , gdzie jeszcze dziś w nocy będę spać. SAMA- podkreśliłam. 
- Zobaczymy. W takim razie przekonajmy się .-wyciągnął do mnie rękę . Zawahałam się. Cała odwaga mnie opuściła. -Zaufaj mi . Przecież nie gryzę.- podałam mu dłoń , a on ją mocno ścisnął jednocześnie przyciągając mnie do swojego ciała.Objął mnie w talii. Nasze ciała idealnie do siebie przyległy. Nie dzieliły ich nawet najmniejsze milimetry. Owinął mnie jego słodki oddech.- Chyba , że tego chcesz. 
Po chwili rozpłynęliśmy się w powietrzu.  
  





Jak oceniacie ten rozdział ? Piszcie w komentarzu czy wam się podobał . Chcę wiedzieć czy jest sens prowadzić dalej tego bloga. :D

wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 4

KORA

Przez całą drogę kopyta konia z impetem uderzały o... no właśnie o co? O powietrze ? nigdy nie pomyślałabym , że może mnie boleć jazda na latającym koniu. Przelecieliśmy nad rzeką Styks i wylądowaliśmy dopiero na tarasie ogromnego zamku.Nie było na nim żadnych drzewek doniczkowych , kwiatków ani nic co by się kojarzyło z naturą. Były na nim tylko posągi i rzeźby. Przeważnie przedstawiały Hadesa. 
Zatrzymał konia i z niego zsiadł. Też chciałam jakoś się zsunąć z siodła , ale mięśnie brzucha tak mnie bolały , że nie mogłam się ruszyć. Po chwili poczułam jak czyjeś ręce obejmują mnie w talii . Następnie poczułam jak się zsuwam z konia i ląduję wprost w umięśnionych ramionach porywacza. 
-Puść mnie! 
-Doprawdy? Jeszcze minutę temu jęczałaś z bólu. Myślałem , że jesteś zmęczona. 
- A co cię to obchodzi? 
- Troszczę się o ciebie. To jeden z obowiązków męża. 
- Ha! Dobre sobie. Nigdy nie będziemy małżeństwem. 
- Ależ oczywiście , że będziemy. Jutro . Chyba , że wolisz od zaraz. 
-Nigdy za ciebie nie wyjdę. A teraz wreszcie mnie postaw.-delikatnie , wykonał moje polecenie.
- Twój ojciec się zgodził. 
-To skoro się zgodził to z nim się ożeń! Co mnie to obchodzi. - Odwróciłam się do niego plecami i założyłam ręce na ramionach.(FOCH)
-Tylko , że twój ojciec nie jest tak piękny jak ty. - podszedł do mnie od tyłu , objął w pasie i mocno do siebie przytulił. 
-Nie dotykaj mnie ! - Odskoczyłam od niego w mgnieniu oka. 
- Nie denerwuj się tak. 
-Nie rozkazuj mi! Nie masz prawa. 
-W takim razie będziesz moja jeszcze dziś. 
Że co ! Jeszcze czego. 
- W twoich snach słodziutki. 
- A jednak uważasz , że jestem słodki? 
-Zapomnij. 
- Ale na pewno wyobrażałaś sobie mnie  nago.- poruszył znacząco brwiami
- A to aż tak widać? - udałam zdziwienie.-Pragnę cię , jesteś boski, weź mnie skarbie!- przewróciłam teatralnie oczami.
- Schlebiasz mi . Aż tak mnie pragniesz? 
- Jesteś irytujący . 
-Dziękuję bardzo. 
- Znam cię kilka godzin , a już wiem , że masz największe ego na świecie. Dorównujesz Narcyzowi. 
- Nie tylko to mam duże . Mam jeszcze wielkie ... królestwo. 
- Jakiś ty skromny. 
- Za to ty piękna. Wracając do sprawy. Wyjdziesz za mnie?
- Hmm...-udałam zamyślenie- Nie . 
- Tak myślałem , ale to było pytanie retoryczne. Na szczęście twoje zdanie nie jest tu najważniejsze. Żyjemy w takich czasach , że wystarczy na to zgoda twojego tatusia. 
- To niemożliwe tata nigdy by się na to nie zgodził. 
-A jednak! Ale mogłaś trafić gorzej. Twoim mężem mógł być jakiś stary, gruby i śmierdzący karzeł.  
- Za to trafił mi się zakochany w sobie idiota. 
- Uważaj do kogo mówisz. 
-Bo co mi zrobisz ? Zabijesz?I tak już jestem w piekle! 
-Jesteś uparta i pyskata. 
-Jak ci się nie podoba to odstaw mnie na ziemię i porwij sobie jakąś inną szarą myszkę , która na każdym kroku będzie się ciebie słuchać i w dodatku z radością za ciebie wyjdzie i zostanie królową piekła. 
- Jesteś idealna. Lubię takie. Masz charakter, jesteś pełna temperamentu. 
Znałam tego idiotę dosłownie chwilę , a już mnie wnerwiał jak mało kto. Miałam ochotę mu przywalić . Jeszcze ten ślub. Co on sobie wyobraża. 
- Więc wracając do tematu.Oto mój pomysł. - wyjął z kieszeni małe pudełeczko i je otworzył. W środku był niesamowity pierścionek wysadzany wieloma diamentami i szafirami. Na środku znajdował się wielki diament. - Teraz założysz ten pierścionek , a jutro z uśmiechem na ustach zostaniesz moją żoną. Dobry plan?      
- Fatalny. Mój jest lepszy. Wsadzisz mnie z powrotem na tego palącego się konia i zabierzesz mnie na ziemie. Co ty na to? 
- Mmm... Nie. Mój plan jest zdecydowanie lepszy. 
- Ty tak uważasz. 
-Wyjdziesz za mnie czy tego chcesz czy nie. 
-Ale ty nawet mnie nie znasz , ani ja ciebie! 
- Mamy całą wieczność żeby się poznać. -chwycił moją dłoń i w mgnieniu oka włożył mi pierścionek na serdeczny palec.- Pasuje idealnie. 
Szybkim ruchem zdjęłam ozdobę i mu podałam. 
-Masz nie chcę go! Nigdy nie będziesz moim mężem i jeśli ci się wydaje , że mnie przekupisz to się grubo mylisz! 
- Jest twój. Nie przyjmuję odmowy.- schował ręce za plecami. 
-Uch! Jesteś niemożliwy. Widzę , że pomieszkam tutaj kilka dni. W takim razie gdzie będę spać? 
- Kilka dni, lat, wieków...Jednym słowem wieczność. Chodź oprowadzę cię.
Poprowadził mnie w kierunku długich , krętych schodów. 
- Zapomnij. Jak tylko moja matka się o tym dowie rozpęta się istne piekło. 
-Piekło to mój dom. Żyję w nim już dłuższy czas i powiem ci , że jest całkiem dobrze. Z resztą sama się przekonasz. 
- Niedoczekanie twoje.
- Zobaczymy. 
Zaprowadził mnie do stajni, gdzie było mnóstwo takich koni , na jakim przylecieliśmy. Był tam nawet jeden mały źrebak , który wesoło brykał po boksie. Następnie oprowadził mnie po niezliczonej ilości komnat , Wszystkie były inne, każda zawierała inny styl i charakter.Kilka z nich przeznaczył mi. I tak nie będą mi potrzebne , bo długo tu nie zabawię. Jak nie matka, to sama się uwolnię. Wreszcie zaprowadził mnie do ostatniej z komnat.
W pokoju panowała dziwnie miła atmosfera. Ściany były jasno pomarańczowe. Centralne miejsce zajmowało ogromne łoże z ciemnego drewna z białym baldachimem. Większość mebli była z ciemnego brązu.   
- A oto nasza sypialnia. - powiedział.
- Chciałeś powiedzieć moja sypialnia. 
- Twoja i moja . Nasza. Chyba nie myślałaś , że jako moja żona będziesz spać sama. 
-Zacznijmy od tego , że nie będę twoją żoną , a po drugie będę spała z kim tylko mi się podoba .Zrozumiałeś? 
-Myślałem , że mamy już za sobą temat ślubu.Poza tym chętnie poznam tego kogoś. - powiedział z uśmiechem , ale błysk w jego oku powiedział mi , że za tym kryje się jakaś niecna intryga.Wiedziałam , że dziś już za wiele nie zdziałam. 
-Jestem zmęczona ,chce mi się spać . A teraz zaprowadź mnie do MOJEGO pokoju.
- Jesteś w nim. Będziemy spać razem. 
-Nie jesteśmy małżeństwem. 
-Jeszcze. 
- A to się okaże. 
- Musimy wrócić na ziemię . Nie mam tu żadnych swoich ubrań.
- To żaden problem.- pstryknął palcami i już po chwili w powietrzu ukazały się moje ubrania , poruszył rękami , a ubrania same złożyły się w kostkę i wleciały do komody. - tyle na razie powinno ci wystarczyć. Jutro przyślę do ciebie szwaczkę . Uszyje ci trochę ubrań oraz suknię ślubną.   
Puściłam tę uwagę mimo uszu. 
-A teraz opuść ten pokój . Idę spać. 
-Jak sobie życzysz moja droga. -schylił się w parodii ukłonu. - Dobrej nocy -wyszedł zamykając za sobą drzwi.
Podeszłam do komody i wyjęłam z niej długą lnianą koszulę nocną z kwadratowym dekoltem. Przebrałam się i położyłam do łóżka.Było bardzo miękkie i wygodne.Nie minęło pięć minut a odpłynęłam w błogi sen. 




Jak wam się podoba rozdział 4 ? Piszcie , komentujcie , udostępniajcie.  :)

sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 3

HADES.

Siedziałem we wróżbitorium i obserwowałem Korę .
Kora.
 Słyszałem jak razem z tymi wścibskimi nimfami ze mnie szydzi. Ale ten się śmieje , kto się śmieje ostatni. 
Wczesnym rankiem wysłałem sługi aby obsiały całą łąkę żonkilami , na której ( jak się dowiedziałem od szpiegów) codziennie spotykają się razem , Kora wraz z nimfami. Żonkile są to jedne z niewielu roślin poświęcone piekłu. Specjalnie zwiększyłem ich aromat , aby były słodsze i bardziej kuszące. Wystarczy , aby dziewczyna zerwała choćby jeden listek tego kwiatu , a już będzie moja . 
Patrzyłem jak rozmawiają i już powoli traciłem nadzieję gdy nagle... Zaczęły zbierać kwiatki. Moja nadzieja odżyła na nowo. 
Nagle ujrzałem tą cudowną istotę pochylającą się nad jedną z tych roślin. 
- Zerwij go ! Zerwij! - krzyczałem , choć wiedziałem , że mnie nie usłyszy. 
Aż wreszcie...
-Tak ! O Tak ! O to chodzi! - Zacząłem się wydzierać na cały zamek .  
Czym prędzej wsiadłem na czarnego,ognistego rumaka i pognałem na ziemię.  

KORA. 

Gadałam tak z dziewczynami całe popołudnie i nawet nie zauważyłyśmy kiedy zrobiło się ciemno. Wiedziałam , że mama nienawidzi gdy wracam późno do domu, ale za to uwielbia kwiaty. Zanim poszłam do domu razem z dziewczynami postanowiłam pozbierać trochę tych pięknych kwiatków. 
Mama uwielbiała astry , tulipany i stokrotki. 
Nagle zauważyłam ten piękny żółty kwiat , przed którym matka mnie ostrzegała. Pochyliłam się i powąchałam go. Pachniał cudownie i tak niewinnie. Idealnie nadawałby się do mojego bukietu. Z resztą to tylko jeden głupi kwiatek. Na łące jest ich mnóstwo. Nikt nawet nie zauważy , że go nie ma. A z resztą nikogo tu przecież nie ma z wyjątkiem mnie i dziewczyn. 
Jednym zdecydowanym ruchem dłoni zerwałam kwiat i ukryłam go w środku bukietu. Na reakcję długo nie trzeba było czekać. Wnet rozstąpiła się ziemia i wyłonił się z niej niezwykły mężczyzna na czarnym koniu.Nie był to jednak zwykły koń. W miejscu grzywy i ogona tlił się ogień , a z pod kopyt tlił się dym. 
Hades
Na pierwszy rzut oka było widać ,że to grecki bóg. Taką urodę może posiadać tylko Bóg. Miał na sobie czarne skórzane spodnie , które idealnie do niego przylegały. Na ramionach miał tylko skórzany czarny płaszcz, który był rozpięty , dzięki czemu jego naga klatka piersiowa była odkryta.  
 -Witaj Koro. 
-Kim jesteś i skąd wiesz jak mam na imię?!
-Hades.A teraz wsiadaj .Po drodze wszystko ci wytłumaczę. 
- Że co?! Nigdzie z tobą nie idę.  - Dziewczyny w błyskawicznym tempie do mnie podbiegły i stanęły po obu moich stronach. Z ich rąk wystrzeliwały kolorowe iskry świadczące o tym , że ich moc jest w pełnej gotowości. 
- Powiedz swoim koleżaneczką aby się uspokoiły , bo nie chcę ich skrzywdzić. 
- A co ty im możesz zrobić! Ich jest cztery i w dodatku mają moce . 
- To ja jestem bogiem .Wyobraź to sobie. I w dodatku też mam moc. Co więcej . Jest o wiele potężniejsza od ich marnych iskierek.
- Zostaw nas i wynoś się stąd. 
- Ech.- westchnął- jak już wiesz twój ojciec mi ciebie obiecał za żonę.- wtedy sobie przypomniałam rozmowę z dziewczynami , nie to nie mogła być prawda. - Pomyśl tylko. Będziesz Królową, zasiądziesz przy mym boku. Każda dziewczyna o tym marzy. 
-Ale nie ja! - rzekłam stanowczo. 
Aby dodać temu powagi jedna z iskier z rąk Simi smagnęła twarz Hadesa. 
-Teraz to już mnie wkurzyłaś nimfo. - ledwie dostrzegalnie kiwnął palcem. 
Z ziemi zaczęła wyrastać pędy i oplotły dziewczyny a następnie przycisnęły i przywiązały je do drzewa.Ja tylko stałam jak wmurowana i patrzyłam na to co się dzieje. Po chwili się otrząsnęłam.
- Uwolnij je! 
- Moja droga, jesteś piękna ale moja cierpliwość również kiedyś się kończy. - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w kierunku konia.Następnie przerzucił mnie przez konia , tak że teraz leżałam na nim na wpół zgięta. Hades wskoczył zaraz za mną i ruszyliśmy z kopyta wprost w otchłanie piekieł. Zdążyłam tylko zawołać . 
- Nala , Peach, Simi ratujcie! 
Dziewczyny były nadal w żelaznym uścisku. Jedynie Nala jakimś cudem zdołała wyswobodzić rękę i dzięki temu rzuciła w Hadesa wiązkę mocy , ale on znów skutecznie nawet się nie odwracając odparł atak i w tym samym czasie wrota piekieł się za nami zamknęły.


Przepraszam za tak długą nieobecność , ale sami rozumiecie .Musiałam poprawić wyniki w nauce na koniec roku i do tego dochodził drugi blog. Na szczęście teraz mam już spokój i mogę zająć się wyłącznie pisaniem. 
PS . Piszcie komentarze . To bardzo motywuje w pisaniu i dodaje weny. Poza tym nie wiem czy ktoś to czyta i czy jest sens to pisać.    

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 2


 Narrator
HADES.

Hades , władca ciemności jak zwykle siedział w swej komnacie wyroków i popijał czerwone wino. W komnacie, na środku znajdowała się arboris. Była to miniatura kuli ziemskiej ogromnych rozmiarów( coś jak olbrzymi globus), a na niej miliardy malutkich światełek. Za każdym razem gdy rodził się człowiek , na miniaturę trafiało nowe światełko i świeciło bardzo jasno i mocno.Im czystsza dusza tym jaśniejsze światło.Gdy człowiek popełnił jakiś grzech światełko odrobinę przygasało w zależności od wartości popełnianego grzechu. Hadesa bardzo te światełka denerwowały i gdy tylko je widział od razu wysyłał diabły i demony aby nakłoniły daną osobę do grzechu . Gdy światełko całkowicie zgasło wystarczyło poczekać na śmierć nieszczęśnika, a wtedy dusza trafiała do otchłani tartaru.


Hades
Siedziałem i patrzyłem z uśmiechem na ustach na te wszystkie piękne duszyczki które już niedługo będą moje . Nic mnie tak nie uszczęśliwia niż widok tych wszystkich ledwo migających punkcików. Siedziałem tak i przekręcałem arboris , gdy nagle oślepiło mnie jasne światło. Tak jasne , jak jeszcze u nikogo nie widziałem. Znacznie się wyróżniało na tle samych słabych światełek. Postanowiłem sprawdzić kim jest ten człowiek.
-Azoresie przybądź do mnie! -po chwili pojawił się karzeł z nogami i ogonem jak u konia ,resztą tułowia jak u człowieka , z tą różnicą , że miał małe rogi jak u kozła,oraz skrzydła i zęby jak u nietoperza.
-Czego chcesz panie ?- na wpół wysyczał na wpół wychrypiał.
- Widzisz to światełko? - poczwara pokiwała twierdząco głową- leć i dowiedz się kto to jest!
Stwór wzbił się w górę i już po minucie nie było go w zasięgu wzroku . Po dwóch godzinach wrócił cały zdyszany. 
- Wróciłem panie.- wychrypiał. 
- Więc mów , kto to jest. Co to za istota o tak nieskazitelnie czystej duszy? 
- To córka bogini ziemi , zwą ją Kora. 
- A więc to jest córka Demeter. - powiedziałem i potarłem ręką podbródek . 
Następnie udałem się do wróżbitorium. Miejsca , gdzie w magicznym zwierciadle widać daną ofiarę. Zawsze nim zstąpię na Ziemię po kolejną duszę , najpierw udaję się do wróżbitorium aby wiedzieć jak ta osoba wygląda. Już po chwili znalazłem się w tym miejscu i wykrzyknąłem. 
- Kora ! Córka Zeusa i Demeter. !
Obraz w zwierciadle zaszedł mgłą i zaraz potem ukazała się postać pięknej, młodej dziewczyny. Malinowe usta jak dojrzałe owoce,włosy o kolorze czekoladowego brązu sięgały talii dziewczyny. Oczy w tym samym kolorze były przepełnione radością, energią i niezwykłą empatią. Dziewczyna była raczej drobnej postury , wydawała się tak delikatna i krucha jakby zaraz miała się rozpaść w drobny mak. Patrzyłem na nią i poczułem w sercu jakieś takie dziwne uczucie . Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się czuć coś takiego. Nagle zapragnąłem mieć ją tutaj , zaraz w pałacu. Był tylko jeden problem. Była córką bogów. Gdyby była zwykłym człowiekiem pewnie już teraz by była w moim pałacu. Ale , że była boginką nie mogłem od tak zjawić się na ziemi i ją porwać. Musiałem mieć pozwolenie brata. Jej ojca. Nie czekając ani chwili dłużej użyłem mocy i teleportowałem się na Olimp.

OLIMP.
Narrator
Zeus- wielki , potężny i niezwykle umięśniony chłop, jak zwykle siedział na swoim tronie w Olimpie , gdy nagle przed nim ukazał się dym wraz z czerwono czarnymi płomieniami. Zaraz potem z ognia wyłonił się Hades. Sam wieli i potężny Hades , we własnej osobie przybył do miejsca , które dawno temu znienawidził. 

Hades- dobrze zbudowany ,silny , cwany i przebiegły . Te epitety najlepiej go opisywały.Czarne jak smoła włosy z mahoniowymi gdzieniegdzie pasemkami łagodnie spływały mu na kark. Lazurowe oczy jednym spojrzeniem obejmowały całe pomieszczenie. Ubrany był jak zwykle w czarne szaty . Tym razem przybył na Olimp w swej boskiej postaci. Bogowie są podobni do ludzi , z tą różnicą , ze są niewyobrażalnie piękni.

Hades

Już po chwili stałem w sali tronowej olimpu.Jak zwykle mój brat mięśniak , dumny jak paw siedział i nic nie robił.  
- Witaj bracie co cię do mnie sprowadza. 
- Witaj Zeusie . Przybyłem do ciebie w pewnej sprawie.  
- Cóż to za sprawa, mów bracie. Zamieniam się w słuch. 
- Przybywam do ciebie z propozycją pokoju. 
- Naprawdę?!- wyglądał na szczerze zdumionego. 
- Tak , ale w zamian za to oddasz mi swą córkę za żonę. Uczynię ją królową piekieł. 
- Wiedziałem , że chcesz coś w zamian. Zawsze chcesz.Więc , którą córkę chcesz poślubić? 
- Czyli zgadzasz się ? - spytałem się z ukrywaną radością. 
- Zastanowię się . Czyli która jest twą wybranką? Afrodyta,Aglae,Eufrosyna, Hebe,Talia,Ejlejtyja? 
-Nie! Z resztą , jak mogłeś pomyśleć o Ejlejtyji?!. Bez obrazy ale ta córka niezbyt ci się udała. 
- Hadesie zważaj na słowa! Jesteś w moim królestwie.- Oburzył się . Odpuściłem , bo chciałem aby udzielił mi błogosławieństwa i dał Korę. 
- Dobrze . Pamiętaj , że ten związek będzie początkiem pokoju między tobą a mną , niebem, a piekłem. 
-Tak , rozumiem , ale jaśniej Hadesie. Mów wreszcie czego chcesz.- ponaglał mnie. 
- Dobrze powiem ci na ucho ,bo boję się ,że boginki albo twoja żona mogą podsłuchać. 
-Więc zbliż się. -podszedłem do niego i pochyliłem się nad nim wyszeptując imię wybranki. 
- O Nie ! Co to, to nie ! To jedyna i najukochańsza córka Demeter.Każda oprócz niej. Czy ty wiesz jakie mogą być tego konsekwencje?! 
- Tak jestem tego świadom.- skłamałem . Bo co się może stać? Demeter strzeli focha na kilka lat? Żyję w piekle . I tak codziennie widzę tylko ogień i lawę . Nie zrobi mi to większej różnicy, a Demeter kiedyś przejdzie. 
- Nie zgadzam się ! 
- Więc co chcesz w zamian? 
Widać było , że Zeus przez d ługi czas bije się z myślami . 
- Dobrze oddam ci moją córkę pod jednym warunkiem .
- Jakim ?
- Oddam ci ją i tym samym ustanowię wieczny pokój między nami ale tylko wtedy gdy dziewczyna popełni jakiś grzech.Choćby najmniejszy ale grzech. 
- Zgoda ! Przygotuj się bracie , bo już niedługo będziesz urządzał córce wesele. - powiedziałem i bez słowa pożegnania rozpłynąłem się w powietrzu z powrotem do Hadesu. 




Jak wam się podoba nowy rozdział? Piszcie komentarze, krytykujcie , udostępniajcie. Bądźcie szczerzy. 

piątek, 6 czerwca 2014

Rozdział 1

< oczami Kory >

Właśnie ogromnie się śpieszyłam na spotkanie z moimi przyjaciółkami , nimfami. Miałyśmy się spotkać na pobliskiej łące , niedaleko pałacu. Do spotkania zostało mi tylko 30 minut . Teraz musiałam tylko znaleźć i zawiadomić moją przewrażliwioną matkę , boginię ziemi o tym , że wychodzę.Ciągle siedziała na Olimpie , a ja musiałam siedzieć tutaj , na Ziemi , w tym ogromnym pałacu. Jest strasznie nadopiekuńcza. Jasne kocham ją , ale mogłaby trochę odpuścić. Ciągle tylko mówi :" Nie jedz tych jagód , mogą być zatrute", " Jest już późno , nigdzie nie pójdziesz", " Uważaj bo się skaleczysz" , " Nie zrywaj tych kwiatków bo są złe" . Masakra, co może być złego w jakimś zwykłym , polnym kwiatku?! Ale cóż choć jest taka , a nie inna i tak ją kocham, wiem , że po prostu się o mnie martwi i tyle , ale mogłaby trochę przychamować. Znalazłam ją w bibliotece , czytała jakąś książkę. 
- Mamo , śpieszę się . Umówiłam się z dziewczynami na łące . Wrócę za kilka godzin. - powiedziałam szybko na jednym bezdechu. 
- Dobrze , ale pamiętaj masz wrócić przed zmrokiem . 
- Jasne . Mogę już iść?- przestępowałam z nogi na nogę .
- I pamiętaj . Pod żadnym pozorem , nie zrywaj tych żółtych kwiatów , które ci pokazywałam.
 - Pewnie ! Mogę iść? - dopytywałam się zniecierpliwiona. 
- Idź i pamiętaj czego cię uczyłam. !
- Dobrze. Pa mamo . - I już biegłam w kierunku drzwi. 
- Kocham cię skarbie. - usłyszałam za sobą. 
- Ja ciebie też mamo. - odkrzyknęłam. 
Czym prędzej wybiegłam z domu i puściłam się biegiem w kierunku polany. Na miejsce dotarłam z lekkim opóźnieniem. Czekały już tam na mnie dziewczyny , a raczej nimfy. 
Simi- szczupła , niska blondynka o dużych fioletowych oczach i o odcień jaśniejszych skrzydłach.
Nala- bliźniacza siostra Simi, lecz wyższa od niej o kilka centymetrów. Była od niej o wiele skromniejsza , choć jej moc była znacznie większa od siostry.
Peach- brunetka o drobnej twarzyczce, krótkich i potarganych włosach oraz lazurowych oczach i srebrnych skrzydłach.     
- No nareszcie. Cześć! Już myślałyśmy , że nie przyjdziesz. - powiedziała Simi. 
- Hej.Przepraszam za spóźnienie , ale same wiecie. Mama znowu prawiła mi wykład. 
- Dobra niech ci będzie . Tym razem ci się udało ale następnym razem tak łatwo nas nie udobruchasz.Grupowy uścisk?- powiedziała Peach i się wszystkie cztery przytuliłyśmy .      
- No dobra dość tego dobrego - rzekła Nala- mam wam coś ważnego do powiedzenia. 
Oderwałyśmy się od siebie i jak zwykle położyłyśmy się na trawie , aby wygodnie poplotkować. 
Rozmawiałyśmy o nowościach, sensacjach na Olimpie, podobno Simi słyszała, jak Afrodyta mówiła Atenie , że Hera słyszała jak Zeus obiecywał jakąś kobietę jako żonę Hadesowi. 
- Czyżby nasz pan ciemności miał się ustatkować ? - powiedziałam po czym wybuchłyśmy śmiechem. 
- Jestem ciekawa kim jest ta wybranka - rzekła brunetka .
- Kto wie może już niedługo ją poznamy. Musi być piękna , skoro Hades prosił o nią Zeusa. A przecież wszystkie wiemy , że się nienawidzą. - odparła Simi. 
- Myślicie , że się zakochał? - spytała cicho Nala.
- Haha. W życiu. - zaśmiała się Simi. - Ktoś taki jak on nie wie co to miłość. 
- Każdy ma prawo do szczęścia. - powiedziałam 
- Dobra jak chcecie . Nie gadajmy już o Hadesie. - rzekła Simi. 
- Sim, czy to prawda , że kręcisz z tym herosem? - spytała Peach.
Teraz temat Hadesa zszedł , na dalszy plan i zaczęłyśmy plotkować na tematy dla zwykłych przyjaciółek czyli chłopaki, ubrania itp. 





Jak wam się podoba rozdział pierwszy? Piszcie swoje opinie w komentarzu i zapraszam do oceniania bloga w ankiecie. Ten blog będzie łączył trochę współczesność ( czyli mowa,  tok myślenia ) ze starożytnością ( ubrania, muzyka , zwyczaje) . 

Mit pierwszy .

Pierwszy mit grecki będzie poświęcony Demeter ,Korze i Hadesowi. Prolog dodam dziś wieczorem :)

czwartek, 5 czerwca 2014

Trochę o mnie :)

 Kocham czytać książki i zawsze na Języku Polskim w szkole z zainteresowaniem słuchałam jak nauczycielka mówiła o mitach. Tak więc narodził się pomysł na tego bloga. Już kilka miesięcy temu chciałam go założyć , ale ponieważ mam już jednego bloga tak to odkładałam aż do teraz. :) Pomyślałam sobie wtedy , że każdy ma podstawową wiedzę o mitach ale nikt nie wie jakie były odczucia głównych bohaterów . Tak więc będzie to blog o romantycznej historii np.Hadesa i Persefony ( mit o Demeter i Korze ) lub Hefajstosa i Afrodyty. Z tą różnicą , że wszystko zakończy się happy endem.( nienawidzę dramatów , tragedii itp) Mam nadzieję , że wam się spodoba .Początkowo miałam zrobić kilka blogów i każdy by opowiadał historię innej pary , ale stwierdziłam , że byłyby za krótkie .Wkrótce dodam pierwszy rozdział . Życzę miłego czytania.