wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 6.

KORA

Gdy tylko dotarliśmy na Olimp od razu wyrwałam się z jego objęć. Następnie z groźną miną ruszyłam w kierunku sali tronowej , w której zapewne siedział teraz mój ojciec.
Już po chwili wparowałam do środka cała nabuzowana.
- Ojcze pomówmy! -krzyknęłam ledwie nad sobą panując.
- Ja również cieszę się , że cię widzę córeczko. - rzekł z udawaną radością.
- Na osobności.- popatrzyłam znacząco na Hadesa.
- Hadesie czy mógłbyś...? Za chwilę oddam ci twoją narzeczoną. - powiedział przepraszającym tonem , co nie było zbyt częstym widokiem.
Lecz najbardziej zadziwiło mnie jego ostatnie słowo.
- Wiedziałeś! I co gorsza . Zgodziłeś się na to!
- Naturalnie skarbie. Dzięki temu małżeństwu zapanuje pokój między nami.
-Jest wiele innych sposobów na zażegnanie sporów. Na przykład fajka pokoju lub picie alkoholu ale żeby małżeństwo?! Czy wyście do reszty powariowali!?
-To ja was zostawię już samych. - odezwał się niespodziewanie Hades wycofując się w głąb pomieszczenia , w kierunku wyjścia. - Może ty ją przekonasz braciszku. - rzucił ,zamykając za sobą drzwi.
-Koro posłuchaj....To świetny kandydat na męża.
- Pozwól , że sama o tym zdecyduję. - warknęłam.Na co on tylko się zaśmiał.- co cię tak śmieszy.
-To byłby istny koniec świata , gdyby kobiety mogły wybierać swoich mężów. - przewróciłam oczami.
- Tak, czy owak nie wyjdę za niego.
-Ależ oczywiście , że to zrobisz.Nie masz innego wyjścia.
- Czy choć raz mógłbyś coś dla mnie zrobić?! Wiem , że masz wiele kochanek , a jeszcze więcej dzieci!Wiem również ,że masz mnie gdzieś ale mógłbyś choć raz coś dla mnie zrobić! Ten facet chce mnie zamknąć w Piekle na wieczność!A to oznacza , że już nigdy nie zobaczę matki!Pamiętasz?! Taka brunetka o zielonych oczach. -wyładowałam na nim całą swoją złość, wszystko to co chowałam w sercu przez całe moje życie.
- Czy ty wiesz do kogo mówisz?!
- Tak . Do kompletnie obcego dla mnie faceta.
-Mógłbym cię zabić. Skazać na katorgę.
- Nie zabijesz mnie bo wtedy nie dobiłbyś targu z Hadesem.A ślub z nim jest samym z siebie dla mnie cierpieniem.
Złość powoli mu mijała , a wyraz twarzy złagodniał.
 -Co ty na to . Pójdziemy na kompromis. Dam ci woreczek magicznych pereł. Za każdym razem kiedy będziesz chciała się gdzieś wybrać. Do matki , do mnie , na ziemię lub gdziekolwiek indziej po prostu rozgnieciesz jedną kulkę i pomyślisz o danym miejscu. W zamian za to twoim mężem zostanie Hades.
- Ale ja go nie kocham .
- Prawie wszystkie małżeństwa są zawierane bez miłości. Czegoś takiego nie ma. Jest zauroczenie, pożądanie ale nie miłość.Poza tym rozkazuję ci wyjść za niego jako twój król i ojciec.-rzekł tonem nie znoszącym sprzeciwu.Następnie pstryknął palcami i nagle znikąd na jego ręce pojawił się niewielki woreczek z lśniącymi granatowymi perełkami.
Byłam wobec niego bezradna musiałam się zgodzić.
- Dobra! Więc będę mogła się teleportować o każdej porze dnia i nocy?
- Tak , ale wolałbym jakby przy tym nie było Hadesa. Mógłby znowu cię porwać.
- A co będzie jak mi się skończą perełki? - w sakwie było ich około setki .
- Gdy zauważysz , że zostało ci już niewiele po prostu pomyśl o tym miejscu , o mnie i rozdepcz jedną z pereł. Wtedy przeniesiesz się tutaj a ja znowu zapełnię twoją sakiewkę. Więc jak ? Umowa stoi?
- Tak. - wyszeptałam . Nadal nie wiedziałam czy chcę spędzić wieczność wraz z tym upartym, nieokrzesanym oraz niemożliwie wkurzającym bogiem.
- To fantastycznie. A teraz wracaj do swojego narzeczonego.Chyba nie muszę mówić , że macie moje pełne błogosławieństwo. - rzekł , a ja zrezygnowana powlokłam się do wyjścia.Już wolę towarzystwo tego kretyna Hadesa niż mojego ojca.- Aha i jeszcze jedna rzecz.-zawołał za mną. - W piekle będziesz nosić imię Persefona.
-Że co proszę?! - gwałtownie się odwróciłam.
- Oboje uznaliśmy , że to będzie najlepsze imię dla ciebie." Kora " oznacza dziewicę ,świeża i czysta.  "Persefona"oznacza niosącą śmierć. Jako żona króla krainy umarłych to imię będzie pasowało idealnie.
-Jaja sobie robisz?! Mogę się zgodzić na mieszkanie z kimś całkiem obcym , mogę się nawet zgodzić na ślub bez miłości i całe życie w piekle. Ale na pewno nie na zmianę imienia tylko dlatego , że jego znaczenie do mnie nie pasuje! -udałam się do wyjścia. - Cześć tato, miło było cię poznać!-rzuciłam na odchodne.
Hades stał oparty o jeden z filarów. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej , a jedną nogę ugiął w kolanie. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się łobuzersko.

HADES

Początkowo przysłuchiwałem się ich rozmowie , ale po dłuższej chwili się znudziłem i postanowiłem się przejść i sprawdzić czy od mojej ostatniej wizyty coś się zmieniło.
Tak jak się spodziewałem . Kilka nowych pomników( głównie mojego brata) , trochę nowych roślinek i ozdób. Poza tym wszystko było po staremu. Nagle zauważyłem kilka płaczących boginek. Hera, Atena i Demeter siedziały na ławce i pocieszały tą ostatnią. Usłyszałem tylko " Nie martw się , na pewno się znajdzie. " wypowiedziane przez Atenę.
- Witam drogie panie. Cóż to się stało ?
- A co ty tu robisz Hadesie? Nie powinieneś być w piekle gdzie twoje miejsce?!- spytała Hera.
- Miałem pewną sprawę do załatwienia z Zeusem. A poza tym chciałem wam tylko pomóc.
-Kora zaginęła. Widziałeś ją ?- rzekła płaczliwie Demeter.
-Może tak, może nie .Kto wie?
- Jeśli wiesz gdzie ona jest to powiedz.
- Nie mogę ale niedługo się dowiesz. - ruszyłem w kierunku komnaty w której przebywali moja przyszła żona i jak na nieszczęście mój przyszły teść .
Gdy dotarłem na miejsce usłyszałem końcówkę ich rozmowy. Dziewczyna powiedziała "Cześć tato . miło było cię poznać. " 


KORA

- Jak tam pogawędka z tatusiem? Co postanowiłaś? - spytał rozbawiony.
- Nie mam wyjścia.Wracajmy .
-Gdzie?
-Do piekła!- warknęłam
-Uuu ...Nie tak ostro. - uniósł ręce w obronnym geście. - Spodziewałem się usłyszeć odpowiedź , że do domu, do królestwa lub chociażby do świata cieni ale nie aż tak ostro .Masz temperament podoba mi się. Mmm już nie mogę się doczekać naszej nocy poślubnej .-uśmiechnął się znacząco na co ja przewróciłam oczami.-Co tam trzymasz w ręce?
-Prezent ślubny dla panny młodej.- powiedziałam wymijająco.
-Mogę zobaczyć?
-Nie. Przecież mówię , że to dla panny młodej. Możemy już wracać?
- Jeszcze jedna sprawa.- sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyjął ten sam pierścionek co wcześniej. - Może tym razem go przyjmiesz?
Westchnęłam i wyciągnęłam lewą dłoń w jego stronę.Następnie mężczyzna delikatnie nałożył ozdobę na mój serdeczny palec.
-Pasuje idealnie. Podoba ci się? -spytał.
- Jest piękny . Nigdy nie widziałam czegoś równie pięknego.- powiedziałam szczerze.
-Jest równie piękny , co jego właścicielka. Poprosiłem Hefa ,żeby go zrobił.Jest całkiem niezły w te klocki.
- Kogo poprosiłeś? - spytałam nie rozumiejąc .
-Hefa. Hefajstos. Taki gościu , napakowany , z brodą . Kojarzysz?
- Tak . Był na moich 10 urodzinach. Zawsze nadajesz ksywki bogom?
- Zazwyczaj. Ale tylko tym , których lubię.-podszedł do mnie obejmując mnie w talii i coraz bardziej się do mnie przysuwając.
- Co robisz?! - próbowałam się wyrwać i odsunąć jednak był silniejszy.
- Myślałem , że chciałaś się stąd wydostać.
Chwilę się wahałam po czym zarzuciłam mu ręce na szyję.
-Chcę.-szepnęłam.
Już po chwili rozpłynęliśmy się w kłębach dymu i ognia.



 Witam wszystkich bardzo serdecznie. 
 Jak oceniacie ten rozdział? Proszę o komentarze gdyż nie wiem czy wam się to podoba, czy to czytacie i przede wszystkim czy jest sens dalej to pisać. 

2 komentarze:

  1. Och tak! Musisz to dalej pisać, bo jestem tak strasznie ciekawa jak potoczą się ich losy! Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział! Mam nadzieję, że będzie już niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To było dawno ale i tak daje KOMENTARZ.

    OdpowiedzUsuń